Archiwum kwiecień 2018


kwi 23 2018 https://www.youtube.com/watch?v=dbQieIrYW-M...
Komentarze (0)

Muszę dziś opisać kilka dni, w których znów niestety miałam wahania nastrojów

Czwartek.

Czwartek był okropny, już dawno nie miałam tak podłego dnia w pracy. Staram się jak mogę, ale szlak mnie trafia jak odwalam za kogoś robotę a ta osoba w tym czasie bawi się w najlepsze na kawce w kuchni. Wróciłam z pracy totalnie wykończona, pojechaliśmy do Marcina. Było dobrze, do czasu.... znowu miałam atak paniki, znów ulgę przynoisło mi okładanie się po głowie. Znów zaczęłam wypominać, znów byłam dla niego tak okropna... Tak okropna, a tak bardzo nie chciałam taka być. Jak się czułam w tamtej chwili? Nie chciało mi się żyć, jak już nie raz wcześniej...

Piątek.

Ten dzień zawsze jest lżejszy - perspektywa weekendu daje kopa do działania. Wieczorem bylam umówiona z Martą na grila, perspektywa spędzenia czasu z dzieciakami nastrajała pozywtynie. Zrobiliśmy z Marcinem lekki obiad i pojechałam. Powiedziałam Marcie o tym, że jestem z Marcinem -zrozumiała i sama powiedziała, że też nikomu by nie mówiła gdyby była na moim miejscu - ulżyło mi.

 

Sobota

Umówiliśmy się z Mariuszem i chłopakami na rowery w Miliczu, pojechaliśmy do Zawonii i następnie razem całą bandą na trasę. Tego dnia byłam też kieorwcą, bardzo dobrze mi się prowadziłio - mimo, że musiałam wsiąść w samochód Mariusza z manulaną skrzynią biegów - dałem sobie radę, później z chłopakami byliśmy na pizzy. Wieczorem tak jak się umówiliśmy wróciliśmy do Wrocławia, żeby odpocząć we dwójkę.

 

Niedziela

Od rana nie miałam ochoty na nic, chciało mi się płakać, nie chciałam żeby Marcin się czegoś domyślił, więc postanowiłam że będę spać jak najdłużej. Jak już wstałam Maricn przygotował śniadanie, na które nie miałam ani trochę ochoty, cały dzień przeleżałam w łóżku. Dopiero wieczorem pojechaliśmy do parku południowego na gofry a później na lotnisko oglądać samoloty. Wieczorem miałam wrócić do domu, bo Marcin dzisiaj rano jechał do Krakowa ale tak późno wróciliśmy, a Marcin poprosił mnie żebym wyprasowała mu jeszcze koszule więc zostałam.Zanim ustaliliśmy co robimy wpadłam w małą panikę - znowu :( Położyliśmy się późno, obudziła mnie w nocy burza i tak od 4:20 nie spałam. Śniły mi się straszne rzeczy. Wstałam bardzo zmęczona. W drodze do pracy wielkim fartem udało mi się nie zmoknąć - oberwania chmury były zawsze jak byłam w tramwaju, na przystanku lub w autobusie.

Po pracy pomyślałam, że zrobię Marcinowi niespodziankę, pojechałam do niego rowerem i posprzątałam w domu, zrobiłam dwa prania, przebrałam pościel, udało mi się nawet umyć okno w kuchni a później niestety się rozpadało i w pokoju zostały brudne. Na stoliku zostawiłam kwiaty i liścik. Mam ogromną nadzieję, że się ucieszy jak jutro wróci,

A teraz leżę, zaraz będę szła spać i myślę sobie co teraz robi. Napisał mi, że jest na kolacji i nie bardzo może rozmawiać, a co jeśli rozmawia tylko nie ze mną? Kiedy pisał o tym, że chodzi mu po głowie bzykanko ze mną też się pożegnał - "położył" mnie spaći rozmawiał na takie tematy z inną. A co jeśli tak jest znowu? Myślę, że na pewno do niej pisał - delegacja w Krakowie? Super, warto się pochwalić... A ja posprzątałam cały dom... Może nie powinnam tak myśleć, ale jak mam nie myśleć skoro tyle razy mnie okłamał? A ja tylko tak mocno go kocham...

Znowu mam ochotę bić się po głowie...

piorunusia   
kwi 18 2018 dziś był dobry dzień
Komentarze (0)

Dzisiaj było dobrze. Marcin był wczoraj na koncercie i wrócił późno w związku z czym jechałam rano tramwajem do pracy. W pracy sporo do zrobienia, ale dzień szybko minął. A po pracy postanowiłam, że udam się na spacer - miałam w planach wrócić pieszo aż do domu, ale moje kochanie zgarnęło mnie po drodze :)

Zjedliśmy razem i chwilę poleżakowaliśmy a później poszliśmy odebrać książkę, na lody i po prezent dla Agi - to było miłe popołudnie, mogliśmy w spokoju porozmawiać. Wieczorem zrobiłam sobie małe spa, które też podniosło mi nastrój. Za chwilę będę szła spać - spokojna.

Kasia się zaręczyła - cieszy mnie to i jednocześnie smuci. Też bym chciała ułożyć sobie życie...

piorunusia   
kwi 17 2018 najtrudniej jest zacząć
Komentarze (0)

"(...) za to że nie ma czasu by pisać list krótki

więc dlatego się pisze same tylko długie 

choć pisanie jest po to by szkodzić piszącym"

Dotarłam do takiego momentu w życiu, gdzie przestałam sobie radzić z emocjami. Czasami mam tak, że psychiczną i fizyczną ulgę daje mi dopiero okładanie się po głowie. Jestem świadoma, że coś z tym muszę zrobić. Boję się iść do psychologa, a moi przyjaciele i mój chłopak nie chcą mi w tym pomóc. Kocham ich bardzo, ale mam wrażenie, że nie chcą mi pomóc. Przytulić powiedzieć dobre słowo, pomoc krótkoterminowa jak najbardziej ale w dłuższej perspektywie - nie wiem co robić. To takie doraźne zamiatanie problemu pod dywan. Dlatego wymyśliłam sobie, że będę pisać. Będę pisać o swoich emocjach, o tym co  mi się przytrafiło i jak się z tym czuję, może uda mi się dostrzec jakieś reguły żądzące moim życiem, może to mi pomoże. Mam nadzieję, że pisanie w tym wypadku nie zaszkodzi piszącej.

piorunusia