https://www.youtube.com/watch?v=dbQieIrYW-M...
Komentarze: 0
Muszę dziś opisać kilka dni, w których znów niestety miałam wahania nastrojów
Czwartek.
Czwartek był okropny, już dawno nie miałam tak podłego dnia w pracy. Staram się jak mogę, ale szlak mnie trafia jak odwalam za kogoś robotę a ta osoba w tym czasie bawi się w najlepsze na kawce w kuchni. Wróciłam z pracy totalnie wykończona, pojechaliśmy do Marcina. Było dobrze, do czasu.... znowu miałam atak paniki, znów ulgę przynoisło mi okładanie się po głowie. Znów zaczęłam wypominać, znów byłam dla niego tak okropna... Tak okropna, a tak bardzo nie chciałam taka być. Jak się czułam w tamtej chwili? Nie chciało mi się żyć, jak już nie raz wcześniej...
Piątek.
Ten dzień zawsze jest lżejszy - perspektywa weekendu daje kopa do działania. Wieczorem bylam umówiona z Martą na grila, perspektywa spędzenia czasu z dzieciakami nastrajała pozywtynie. Zrobiliśmy z Marcinem lekki obiad i pojechałam. Powiedziałam Marcie o tym, że jestem z Marcinem -zrozumiała i sama powiedziała, że też nikomu by nie mówiła gdyby była na moim miejscu - ulżyło mi.
Sobota
Umówiliśmy się z Mariuszem i chłopakami na rowery w Miliczu, pojechaliśmy do Zawonii i następnie razem całą bandą na trasę. Tego dnia byłam też kieorwcą, bardzo dobrze mi się prowadziłio - mimo, że musiałam wsiąść w samochód Mariusza z manulaną skrzynią biegów - dałem sobie radę, później z chłopakami byliśmy na pizzy. Wieczorem tak jak się umówiliśmy wróciliśmy do Wrocławia, żeby odpocząć we dwójkę.
Niedziela
Od rana nie miałam ochoty na nic, chciało mi się płakać, nie chciałam żeby Marcin się czegoś domyślił, więc postanowiłam że będę spać jak najdłużej. Jak już wstałam Maricn przygotował śniadanie, na które nie miałam ani trochę ochoty, cały dzień przeleżałam w łóżku. Dopiero wieczorem pojechaliśmy do parku południowego na gofry a później na lotnisko oglądać samoloty. Wieczorem miałam wrócić do domu, bo Marcin dzisiaj rano jechał do Krakowa ale tak późno wróciliśmy, a Marcin poprosił mnie żebym wyprasowała mu jeszcze koszule więc zostałam.Zanim ustaliliśmy co robimy wpadłam w małą panikę - znowu :( Położyliśmy się późno, obudziła mnie w nocy burza i tak od 4:20 nie spałam. Śniły mi się straszne rzeczy. Wstałam bardzo zmęczona. W drodze do pracy wielkim fartem udało mi się nie zmoknąć - oberwania chmury były zawsze jak byłam w tramwaju, na przystanku lub w autobusie.
Po pracy pomyślałam, że zrobię Marcinowi niespodziankę, pojechałam do niego rowerem i posprzątałam w domu, zrobiłam dwa prania, przebrałam pościel, udało mi się nawet umyć okno w kuchni a później niestety się rozpadało i w pokoju zostały brudne. Na stoliku zostawiłam kwiaty i liścik. Mam ogromną nadzieję, że się ucieszy jak jutro wróci,
A teraz leżę, zaraz będę szła spać i myślę sobie co teraz robi. Napisał mi, że jest na kolacji i nie bardzo może rozmawiać, a co jeśli rozmawia tylko nie ze mną? Kiedy pisał o tym, że chodzi mu po głowie bzykanko ze mną też się pożegnał - "położył" mnie spaći rozmawiał na takie tematy z inną. A co jeśli tak jest znowu? Myślę, że na pewno do niej pisał - delegacja w Krakowie? Super, warto się pochwalić... A ja posprzątałam cały dom... Może nie powinnam tak myśleć, ale jak mam nie myśleć skoro tyle razy mnie okłamał? A ja tylko tak mocno go kocham...
Znowu mam ochotę bić się po głowie...
Dodaj komentarz